Total Pageviews

Thursday, October 16, 2008

Sergiusz: 221-228

Sergiusz: 221.
Niech robią, co chcą. 29-01-45 zameldował się u mnie „Wiś”. Kpr. z dziesięcioma chłopcami. Doszło znów kilka automatów i dobrych chłopców. „Wisia” znam, był w moim oddziale kawaleryjskim w bryg. „Juranda”. Chodził na likwidację Juchniewicza. Okoliczności tak się ułożyły, że poszedł z „Mścisławem”. Ten cymbał opowiadał i pisał do chłopców różne historie o pracy i pracy. Aż wreszcie sam zniknął, pozostawiając żołnierzy na łasce losu. Oddział mój nieco się powiększył, ilościowo i jakościowo. Są jeszcze jacyś ludzie, jakieś grupki, które chciałbym podjąć. Ba, przywłaszczyć. I może mi się to uda.
Sergiusz: 222.
Niezależnie od wydarzeń, będę się starał rozrastać. Chcę stworzyć siłę. Oto moje postanowienie. Poczuję się silnym, kiedy ilościowo przekroczę 60 ludzi. Jakościowo 70% pełnowartościowych. Żadnych wiadomości z „Góry”. Wszystko we mgle. Front, który mnie wcale dziś nie obchodzi, posuwa się podobno szybko. Cała Polska wolna już od niemieckiej armii. Możeby - na upartego - posunąć się pod front, ale po co? Nie widzę i nie czuję, żeby było specjalnie ciasno. Oby przeskoczyć luty. Odetchnę szeroką piersią. Do tego czasu będę z całością unikał starcia. Chyba, że gdzieś przycisną. 31-01. Koniec stycznia 1945r. Czy jestem ostatecznie zadowolony z wyników pracy tego miesiąca? Tak. Mam już kilkudziesięciu ludzi, karabiny maszynowe, automaty. No i zebrało się jednak kilkunastu dobrych chłopców.
Sergiusz: 223.
Dziś podzieliłem, przydzieliłem, zorganizowałem. Być może teraz praca będzie się już rozwijała łatwiej. Ale już wczoraj - dwaj nowi z grupy „Wisia” - wykazali się tchórzostwem. Uciekli w momencie pojawienia się nierozpoznanego nepla (nieprzyjaciela). Od dwóch dni „Duch” męczy się i mrozi. Na jej barki spadł obowiązek wiązania kontaktów i wywiadu. Jeździ bez przerwy w pościgu za dzikimi oddziałkami. I rzeczywiście, zasługuje na najwyższe uznanie. Nie zawahała się, ani na chwilę. Pracuje bez wytchnienia. Jest pełnowartościowym żołnierzem. Spokój dookoła. Dzisiejsza wyprawa „Ducha” (30 km) nie dała wyników. Grupka „Edka” przeszła gdzieś w nocy.
Sergiusz: 224.
Postanowiłem sterczeć w terenie, do czasu podjęcia tych chłopców. Co dalej? Luty może być równie ostry, jak styczeń. Zawieje. Pierwsze dni lutego. Odwilż. Ciepło. Jak wyglądał styczeń 1945r.? Od Komendy Okręgu nie otrzymałem nic. Nic, nic! Skupiłem 40 ludzi: ubranych i doskonale uzbrojonych. Trzy MG, Diechtiar i RKM czeski. Kawaleria: automaty i kb. Mauzery - 7 konnych. Drużyna szturmowa: również automaty i kb. Mauzery. Przy drużynie szturmowej: sekcja szturmowa narciarzy. Posiadam własne sanie i konie. Zaopatrujemy się w żywność w majątkach upaństwowionych i na Litwie.
Sergiusz: 225.
Poza pierwszymi akcjami - z milicjantami w rejonie Rudomina, rozbrojeniem aut na szosie - zabiliśmy zastępcę komendanta milicji na Gminę Podbrzezie i rozbroiliśmy zastępcę wójta o którym mówiono dodatnio. Przyznaję - że mimo wszystko - zamierzałem go rozstrzelać, ale uciekł chłopaczkom w kalesonach. Nawiązałem prywatne kontakty na terenie. Bo przygniła siatka Organizacji w konspiracji - albo poszła do Berlinga, albo mieści się w norach - pod gnojem obór i chlewów. Ostatnia akcja wypadła w czasie wyprawy na Litwę 28 stycznia. Patrolem dowodził „Marek”. Pod Janiszkami przywitali obławę.
Sergiusz: 226.
„Pilot”, zapowiada się doskonale. On to rąbnął wójta, który prowadził milicję. Niestety MG - źle dopatrzone, czy niedomknięte - rozleciało się, tj. wypadł podajnik. Byłem wściekły. Ale to nie wróciło mi maszyny. Trochę się uspokoiłem, kiedy stwierdziłem sobaczą śmierć wójta. Drużyny pracują nieźle. Dnia 2-02-1945r., łączniczka „Duch” odjechała na wywiad. Alarmujące wiadomości. Mówią, że do Glińciszek zjechało ok. 1000 bolszewików. Akcja łapanek przeszła przez teren Podbrzezia. Poszukiwania „bandytów” spowodowane śmiercią komendanta milicji Glińciszek i ciężkim (śmiertelnym) stanem zastępcy wójta. Nad trumną zast. kom. milicji przysięgano zemstę. Wyniszczyć wszystkich bandytów!
Sergiusz: 227.
Wobec zapaskudzenia terenu, postanowiłem zmienić plan. Nie pójdziemy na rajd po moim terenie, gdzie śmierdzi. Pójdziemy natomiast spowrotem, skąd przyszliśmy. Po śmierci wójta z m. Janiszki, bolszewicy przeprowadzili łapankę. Złapali kilkunastu młodych i niemłodych gospodarzy. Ha! Trudno. Młodych miejsce w szeregach walczących z bronią w ręku. Łączniczka „Duch” dała pełne informacje. Grozi jej znów aresztowanie. Rodzice - ludzie tępi i oporni - nie pozwalają jej opuszczać domu. I sami siedzą, głupcy! Jeżeli i ją bym stracił, straciłbym bardzo dużo osobiście i organizacyjnie. Pogoda od pierwszego dnia lutego - lekka odwilż. Po ciężkich mrozach, lżej z rozkoszą się oddycha.
Sergiusz: 228.
Dziś - dnia 3-02-1945r. - przestrzeliwaliśmy karabiny maszynowe. Przed odmarszem I Drużyna Szturmowa kpr. „Beka” śpiewała. Chłopcy, jak mi się zdaje, dobrani. Przy pierwszej okazji zobaczymy. (AK: ostatni zapis).

No comments: