Total Pageviews

Thursday, October 16, 2008

List Wandy Kiałki

Wrocław, 17-08-1990r.
Szanowny Panie,
Wróciłam właśnie z Wilna, gdzie spotkałam P. Prof. Małachowicza, który pomógł mi odnaleźć grób „Fakira”, który zmarł z ran na moich rękach, dosłownie, gdyż do ostatniego bicia serca, trzymałam rękę Komendanta.
Pan Małachowicz przeczytał mi urywek listu Pana i treść tablicy, jaką na grobie umieszczono. Nie zgadza się data śmierci. Bój w Raubiszkach był 4-02-1945r. W ten dzień przyszłam do oddziału, żeby odwiedzić mego brata „Kaktusa”. W czasie mego pobytu padły pierwsze strzały, bolszewicy zajęli stanowisko w stodole z obstrzałem na domy, w których stacjonował oddział. Byli zabici i ranni. Przeważnie rozrywnymi kulami. „Fakir” otrzymał dwa strzały, jeden obok drugiego, w pierś. Stracił przytomność. W apteczce, którą mi dano, był mały bandażyk i fiolka z rywanolem. Przy pomocy gospodyni opatrzyłam rany. Wycofaliśmy się, gdyż bolszewicy zaczęli strzelać czerwonymi rakietami. Raz tylko Komendant odzyskał w drodze przytomność – „Do Kiemieliszek” – wyszeptał i znów stracił przytomność. Zmarł, zanim dojechaliśmy do pierwszego po ucieczce przystanku. Była ciemna, zimna, lutowa noc. Nad ranem stanęliśmy przed Sużanami nad jeziorem Dubińskim (jeśli się nie mylę). Pożegnaliśmy Komendanta i „Dana”, który także zmarł, ciężko ranny w brzuch. Gospodarz obiecał pochować, a narazie schował trumny w sianie, a my szybko musieliśmy zmienić miejsce postoju, gdyż od Sużan szła obława.
23-02-1945 zginęli prawie wszyscy w Łaużach, za Turgielami, za Kurmelanami. Mój brat także leży tam z kolegami w nieznanej, zadeptanej mogile. Teraz przynajmniej wiem gdzie spoczywają. Pojadę tam jeszcze, żeby uczcić to miejsce krzyżem. Jestem pewna, że Ojciec Pana zginął nie 23-02, lecz 4-02-1945r. Dlatego piszę. Przepraszam, że poruszam bolesne struny uczuć. Uważam jednak to za swój obowiązek.
Dziadek Pana, P. Olgierd odnalazł mnie, gdy po 11 i pół latach obozu wróciłam do Kraju. Był u mnie we Wrocławiu. Opowiedziałam tak, jak przeżyłam, jak zapamiętałam. Korespondowaliśmy ze sobą, właściwie wymieniliśmy kilka listów, aż ostatni przyszedł z dopiskiem – „adresat zmarł”. Zachowałam listy Dziadka Pana. One także są częścią tamtych lat, tamtych przeżyć, które tkwią w nas b. głęboko niezatarte czasem. P. Olgierd opowiedział mi, że ekshumował prochy Św.p. Fakira na Cmentarz Mauzoleum i że spoczywa po lewej stronie płyty Marszałka.
W czasie każdego pobytu w Wilnie zapalałam świeczki na grobach partyzantów.
W tym roku wiedziałam, że klęczę nad grobem Komendanta.
Łączę wyrazy szacunku Pana Mamie i Panu,
„Marika” – Wanda Kiałka.

No comments: