Total Pageviews

Friday, October 17, 2008

"Derwisz": 5

„Po południu - tego dnia - odwiedziłem Serża. Leżał u „Klary” na ul. Piwnej. Od białego płótna świeżej pościeli, odbijała się – rażąco bladowoskowa – twarz rannego. Miał duży upływ krwi. Odpowiadał słabym głosem. Postrzał otrzymał w lewą łopatkę, na wylot. Szczęśliwie, kula nie naruszyła kości. Dostał tak, jak biegł, pochylony. Rana nie była niebezpieczna, ale istniała obawa zakażenia. Zrobiono domowy opatrunek. „Klara” i inni, biegali po mieście w poszukiwaniu lekarza, który zdecydowałby się odwiedzić rannego. Ani jeden chirurg nie chciał przyjść, ani jeden „nie miał czasu”. Oni chętnie demonstrują patriotyzm – jak wielu innych – zapalaniem zniczy w Zaduszki na grobach poległych.
Ponownie zajrzałem nazajutrz. Czuł się bardzo osłabiony. W domu, nastrój nieprzyjemny, krępujący. Nikt nie protestuje, ale strach w oczach, jak najbardziej zrozumiały w danej sytuacji. Ściemniło się, gdy przybył „Wincuk”. Przyprowadził ze sobą dorożkę. Wygląd miał energiczny. Był zakochany w Serżu. Opieka pewna. Sergiusz podniósł się z łóżka i ubrał się przy naszej pomocy. Był blady. Pożegnaliśmy się. „Wincuk” – przez szacunek i miłość do Serża – ucałował mnie. Wziął rannego pod ramię i wyszli”.

No comments: